środa, 27 grudnia 2017

x

ZAWSZE kiedy jem coś z pomidorowym sosem, muszę mieć na sobie białą koszulkę i muszę ją królewsko ujebać. ZAWSZE.

x efekt nie jest juz tak silny. z czasem nawet przestalo mi zalezec, zeby spotkala go masa zasluzonych nieszczesc. z czasem zdalam sobie sprawe z tego, ze nie ma sensu szukac winnego i ze dobrze sie stalo jak sie stalo, ze wlasciwie swietnie na tym wyszlam. wiec chyba...gratulacje?

czytane: "terras sem-fim" jorge amado. przypomina mi sie jak z wypiekami czytalam na 3 roku ksiazki napisane w ramach latynoamerykanskiego boomu. wszystkie marquezy, cortazary i niejakie mulatki. dwa slowa - plantacja kakao i od razu chcialam to przeczytac. poki co basz mi sie podoba.

pite: sok z marakui/męczennicy jadalnej/passiflory z warzywami. super na ten upal
uczeszczane: imprezy urodzinowe, podczas gdy o mojej wlasnej nie chce mi sie ani myslec ani decydowac.
ogadane: rick and morty







Brak komentarzy: